Jak był artykuł?

1421630sprawdzanie plików cookieWłaściciel Destructoida: Rozumiem sprawę #GamerGate
Wściekły atak
2015/07

Właściciel Destructoida: Rozumiem sprawę #GamerGate

Sprawy w końcu osiągnęły punkt kulminacyjny w związku z Zalety dziennika gier. Uświadomienie sobie, o co tak naprawdę chodzi w społeczności graczy, oraz samoświadomość niezbędna do zrozumienia tego, dotarła do jednego z byłych członków niegdyś prestiżowej grupy, składającej się z czołowych menedżerów, redaktorów i pisarzy pracujących w grach i branży rozrywki medialnej. Cóż, jeden z nich w końcu przyznał, że rozumie, o co chodzi w #GamerGate i że to rozumie.

E-maile z 2013 roku ujawniły, że Michael Rougeau, obecny redaktor gier w Playboyu – i były pisarz Kotaku do kwietnia tego roku – zamieścił w grupie temat zatytułowany „Jeśli wszyscy będziemy bezrobotni w pięć lat i wiesz o tym, klaszcz w dłonie.

Tematem była kurcząca się rola prasy o grach w stale zmieniającym się krajobrazie rozrywki medialnej i ludzi, którzy zostali przez to „dotknięci”.

Pojawiło się kilka ciekawych reakcji, w tym jedna od Destructoid właściciel i współzałożyciel Modern Method Yanier „Niero” Gonzalez. Co zamieścił możecie zobaczyć na obrazku poniżej.

wCrzUrR
U9vfiQz

Kyle Orland, starszy redaktor ds. gier w Ars Technica i twórca grupy Game Journo Pros, odpowiedział „Niero” i innym osobom, które zasugerowały, aby wszyscy zarejestrowani w grupie wzięli udział w obowiązkowej promocji stron związanych z Game Journo Pros. Zasadniczo wzmocniłoby to wszystko, co aktualna witryna publikuje lub tematy, które mogą być interesujące dla społeczności.

hlIEiBn

Skontaktowałem się z niektórymi członkami stowarzyszenia Zalety dziennika gier dotyczące treści tej dyskusji, w szczególności dotyczące obowiązkowej promocji i zakulisowego „uzwiązkowienia” konkurencyjnych stron internetowych. W dniu 20 lipca 2015 r. Orland złożył pełne oświadczenie w tej sprawie, wyjaśniając intencje grupy i co sądzi o wykorzystywaniu jej do „obowiązkowej” promocji, stwierdzając…

„Uważam, że dziennikarze powinni mieć swobodę promowania wysokiej jakości pracy swoich kolegów, konkurentów lub kogokolwiek chcą za pośrednictwem swoich kanałów mediów społecznościowych, jakkolwiek chcą. Jak jednak powiedziałem w wątku, do którego się odwołujesz, nie sądzę, że użycie takiego wulgarnego hashtaga w ramach promocji powinno być wymogiem lub centralną częścią grupy takiej jak GJP. Nie o to i nigdy nie chodziło w tej grupie.

 

„Jak pisałem na Ars Technica prawie rok temu: „Członkowie często sugerują, co ich zdaniem „należy” zrobić w tej czy innej kwestii, ale słusznie traktuje się je jako nieszablonowe opinie, które należy rozważyć lub zignorować, a nie maszerowanie z rozkazami jakiejś wielkiej kliki. Grupę tworzą ludzie uparty, rywalizujący o te same informacje i oczy czytelników, a nie ludzie zwykle skłonni do dzielenia się tajnymi informacjami lub podważania własnej niezależności. (Link do Ars Technica)

 

„Chcę również zwrócić uwagę, że wydaje się, że sugestia Yaniera szybko umarła w GJP, nawet jako pomysł całkowicie opcjonalny. Wydaje się, że sugerowany hashtag „#GameJournosUnite” został dotychczas użyty w historii łącznie dwukrotnie przez jedną osobę: https://twitter.com/search?q=GameJournosUnite&src=typd&vertical=default"

Prawdą jest, że wydaje się, że tylko Eric Eckstein z Esquire użył hashtagu, jak wskazano w powyższym linku i to archiwum kopii zapasowych. Użyto go dwa razy, aby promować treści Kotaku i Rock, Paper, Shotgun.

Niektórzy gracze martwili się, że umieszczenie głównych konkurencyjnych witryn internetowych na jednej liście sprawi, że będą omylni w działaniu grupowym. Zostało to powtórzone przez były członek GJP Ryan Smith z A/V Club, który napisał w: Średni kawałek szczegółowo opisując skutki i wpływ myślenia grupowego.

Skontaktowałem się z Yanierem „Niero” Gonzalezem, który pierwotnie tęsknił za „zrzeszeniem” dziennikarzy zajmujących się grami w ramach Game Journo Pros. Po tym, jak nie należał już do grupy Game Journo Pros, „Niero” wydał w tej sprawie następujące oświadczenie, mówiąc…

„Haha, wow. Gdyby ktoś poprosił mnie dzisiaj o przyłączenie się do związku graczy, prawdopodobnie roześmiałbym mu się w twarz i pobiegłem w przeciwnym kierunku tak szybko, jak to możliwe. Nic dziwnego, że wyrzucono mnie z tej grupy. co za idiota.

 

„Po pierwsze, jestem z innych czasów. moim zdaniem blogerzy powinni trzymać się blogerów, ponieważ byliśmy my kontra stare media. Fani gier zwykli patrzeć na blogi z szacunkiem, aby opowiedzieli, jak jest. Dzieci, które dorastały w otoczeniu istniejących blogów, chcą, żeby blogera zastąpiło coś innego, a blogerom, którzy ze sobą rozmawiają, nie można ufać. Daliśmy gówno facetom ze starych magazynów i kwestionowaliśmy każde słowo, które napisali dziesięć lat temu. To samo i nie mam zamiaru kłócić się z naszymi nowymi czytelnikami. Powinni coś podejrzewać, czemu do cholery nie? Byliśmy. Więc poszłam z duchem czasu. Rozumiem, że chodzi o Gamergate."

Ten ostatni segment przypomina bicie w gong, który rozbija narracyjną ścianę; kłamstwa się rozpadają.

Już na początku istnienia hashtagu media skierowały wiele mylnych informacji i gniewu przeciwko konsumentom – konsumentom, mogę dodać, którzy czuli się wykluczeni z branży, którą wspierają sercem, duszą, poświęceniem i dolarami.

Niemniej jednak przez ostatnie 11 miesięcy aż do tego momentu media związane z grami i media głównego nurtu toczyły wojnę z konsumentami branży gier. Zrobiło się nawet tak źle, że zapewniła Australian Broadcasting Corporation fałszywe informacje komisji śledczej, a dyrektor programowy CBC obstawał przy zniesławiających komentarzach na temat pochodzenia hashtagu wysyłanie kobietom gróźb gwałtu i śmierci.

Jednak „Niero” widzi zmieniające się czasy i to, że gracze chcą po prostu wiedzieć, co dzieje się za kulisami, stwierdzając…

„Więc tak, związki zawodowe byłyby naprawdę głupim pomysłem i szybkim sposobem na upodobnienie się do dinozaura gotowego do wyginięcia.

 

„Widzę, że nowy konsument mediów do gier naprawdę chce otwartości i płaskiej organizacji, w której może usiąść i być tak samo głośnym jak Ty. Każda uzwiązkowiona grupa graczy, która nie jest super otwarta, po prostu prosi się o kłopoty. W ten sposób wpadliśmy w kłopoty. Nie zrozumieliśmy tego i cholernie nas to zaskoczyło, że jesteśmy nowymi, starymi i nieufnymi mediami. Ale robię to od dziesięciu lat, więc jestem pewien, że tak. Jak ten czas leci.

 

„W nowej rzeczywistości społecznej nie można mieć związku pisarzy. To szybki sposób na to, by czytelnicy nie ufali Twojej pracy, niezależnie od Twoich najlepszych intencji”.

Przedstawiono także dodatkowe oświadczenia dotyczące dyskusji na temat YouTube i witryn z grami online, zawierających odpowiednie informacje na temat konfliktów interesów i płatnych rekomendacji. Jednakże, ze względu na długość rozmów i e-maili, te konkretne wypowiedzi zostaną opublikowane w drugim artykule poświęconym tej tematyce.

[Ciąg dalszy tematyki poruszonej w tym artykule można obejrzeć tutaj]

[Ujawnienie: Byłem członkiem grupy e-mailowej Game Journo Pros]

(Główny obraz dzięki uprzejmości nowoczesna metoda)

Inny wściekły atak