Według doniesień YouTube zmniejsza liczbę pracowników zespołu sprawdzającego treści w biurach i twierdzi, że w ten sposób można usunąć więcej treści niż kiedykolwiek wcześniej z powodu przejęcia kontroli przez automatyczne boty i usunięcia treści, które nawet nie naruszają ich wytycznych.
16 marca 2020 r. na koncie Team YouTube na Twitterze zamieściliśmy następujące wiadomości.
Ponieważ mniej osób sprawdza treści, nasze zautomatyzowane systemy wkroczą do akcji, aby zapewnić bezpieczeństwo YouTube. W tym czasie zostanie usuniętych więcej filmów niż zwykle, w tym treści, które nie naruszają naszych Wytycznych dla społeczności.
Wiemy, że będzie to trudne dla Was wszystkich.
- TeamYouTube (@TeamYouTube) 16 marca 2020 r.
Dziękujemy za cierpliwość w związku z opóźnieniami w wsparciu (przez @drużynayoutube / czat / e-mail) i recenzje (np. odwołania) w tym czasie. Będziemy nadal pracować, aby wspierać Cię najlepiej jak potrafimy.
Sprawdź tutaj i w naszym Centrum pomocy, aby uzyskać aktualizacje → https://t.co/CEmSG3iJOd
- TeamYouTube (@TeamYouTube) 16 marca 2020 r.
Wiele osób powołało z tego powodu YouTube, ponieważ wielu ich recenzentów pracuje dla firmy zdalnie, jak przyznała dyrektor generalna Susan Wojcicki, korzystają z „ocenerów” przy selekcji treści. Ci „oceniający” pracują zdalnie, as przyznał Wójcicki. Oznacza to, że nie ma powodu ograniczać personelu, jeśli osoby oceniają treści jako „nieodpowiednie” lub „graniczne”, jeśli nawet nie pracują w głównych biurach YouTube.
Dla tych z Was, którzy nie pamiętają, kiedy zrobiła te uwagi, było to podczas pytań i odpowiedzi z Re/Code, które miały miejsce Czerwiec 11th, 2019. Poniżej znajduje się odpowiedni fragment cytatu, w którym Wojcicki stwierdził…
„Oferujemy – jak wiesz i sprawdziłeś – szeroki wachlarz opinii. Przyjrzeliśmy się wszystkim tym różnym obszarom i widzimy, że oferujemy różnorodność opinii. Kiedy więc ludzie odwiedzą witrynę i wyszukają jeden temat – czy to polityka, religia, czy robienie na drutach – zaoferujemy całą gamę innych treści z nim związanych.
„Ale bardzo poważnie potraktowaliśmy obawy związane z radykalizacją postaw i dlatego na początku stycznia wprowadziliśmy pewne nowe zmiany w sposobie postępowania z zaleceniami. Wiem, że je znasz; nawiązałeś do nich. Ale to, co robimy – tylko dla [trochę] tła dla innych ludzi – polega na tym, że zasadniczo rozumiemy, jakie treści są na granicy. Kiedy treść ta jest na granicy, ustalamy to na podstawie serii różnych wywiadów, z których korzystamy, a które są reprezentatywne dla różnych osób w całych Stanach Zjednoczonych, i kiedy stwierdzamy, że jesteśmy w stanie zbudować zestaw zrozumienia co jest uważane za treść graniczną, a następnie zmniejsz nasze rekomendacje.
„W związku z tym zmniejszyliśmy o 50% rekomendacje dotyczące treści z pogranicza. Planujemy wdrożyć to we wszystkich krajach – w kolejnych 20 krajach – do końca roku”.
Co więcej, to te oceniający będą mieli wpływ na wyniki P użytkowników, czyli ukryty wskaźnik używany przez YouTube w celu ustalenia, czy treści kanału są pozbawione możliwości zarabiania, czy kwalifikują się do zautomatyzowanych naruszeń przez społeczność lub czy są przeznaczone do usunięcia.
Podczas gdy wielu Centristów™ w wątku na Twitterze podsysa YouTube i stara się pozostać w dobrych stosunkach ze swoimi korporacyjnymi handlarzami niewolników, przynajmniej Styxhexenhammer666 nazwał rzeczy po imieniu i publicznie poinformował ludzi, że YouTube – jak przyznał Wojcicki – zatrudnia zdalnych oceniających do przeglądu treści.
Zdajesz sobie sprawę, że niektórzy z nas doskonale zdają sobie sprawę, że pracujesz zdalnie? Że opracowanie sposobu, w jaki Twoje mody będą działać w domu, zajmie Ci około tygodnia?
— Styxhexenhammer666 (@Styx666Official) 16 marca 2020 r.
YouTube zasadniczo wprowadza wszystkich w błąd i wydaje się, że większość ludzi niechętnie akceptuje ich odpowiedzi.
Większość ludzi powinna trzymać kciuki za YouTube, ponieważ – jak zauważyło kilka osób w wątku, np. JackSepticEye – są ludzie, którzy zarabiają na YouTube, a ich dochody są obcinane według kaprysu przez bota działającego na platformie Szaleństwo cenzury to przerażająca rzecz, z którą trzeba się uporać.
Twórcy inteligentnych treści rozsądnie zbudowaliby grono odbiorców na alternatywnych platformach, takich jak Bitchute czy Dlive, ponieważ poleganie na YouTube jako źródła utrzymania jest jak gra w rosyjską ruletkę z zawiązanymi oczami, podczas gdy przeciwnik nieustannie dodaje dodatkowy pocisk do komory.
(Dzięki za informację dotyczącą wiadomości Clownfish TV)