Jak był artykuł?

1561950sprawdzanie plików cookieRecenzja My Friend Pedro Nintendo Switch: Strzelanina skażona łamigłówkami
Media
2020/02

Recenzja My Friend Pedro Nintendo Switch: Strzelanina skażona łamigłówkami

DeadToast Entertainment Mój przyjaciel Pedro pierwotnie wydany w czerwcu 2019 r. na PC i Nintendo Switch, a później w grudniu na Xbox One. Dla tych z nas, którzy nie marnują czasu ani pieniędzy na wydania wyłącznie cyfrowe, fizyczne wydanie gry na Switchu nastąpiło nieco później jesienią, czyli wtedy, gdy odebrałem kopię gry. Mam trochę wątpliwości co do tytułu ze względu na związek miłości i nienawiści z niektórymi elementami, ale z pewnością jest to więcej miłości niż nienawiści.

Plusy:
+ Strzelanina w trybie Bullet Time
+Ciekawa historia
+ Zabójstwa kaskaderskie/trickowe
+ Sterowanie bronią
+Deskorolka
+Rozczłonkowanie

Neutralny:
Przyzwoita ścieżka dźwiękowa
Trudni, ale niezapomniani wrogowie

Wady:
-Brak różnorodności scenicznej
-Irytujące segmenty platformówek z łamigłówkami
-Zapomniani szefowie
-Niezwykła fizyka platformowa

Ogólna historia gry jest taka, że ​​wcielasz się w tajemniczego bandytę cierpiącego na amnezję, którego sadystyczny banan o imieniu Pedro zmusza do wzięcia udziału w strzelaninie przeciwko skorumpowanemu syndykatowi przestępczemu, co ostatecznie prowadzi bandytę do władcy internet, groźnie włosa harpia o feministycznych poglądach, która zamieniła cyfrowy świat w dystopijny koszmar.

Będziesz przemierzać różne poziomy, zabijając wszystko na swojej drodze do królowej Internetu, a wszystko to po to, by uwolnić sieć z jej zepsutego uścisku.

Wersja gry na Switcha zachowuje całą funkcjonalność, jakiej można oczekiwać od innych wersji Mój przyjaciel Pedroobejmuje to możliwość skakania, unikania kul, spowalniania czasu i podwójnego celowania, gdy dzierżysz broń pod bokiem.

Zaletą gry jest to, że jest to kinowa strzelanka 2.5D. Łączy w sobie elementy dynamicznych strzelanin w stylu filmowym.

W przeważającej części gra działa dobrze w tym, co ma robić. Pierwsze kilka etapów prowadzących do pierwszej walki z bossem z Rzeźnikiem jest fajnych, szczególnie sekwencja akcji.

Co więcej, pierwsza kwarta gry składa się z doskonale przygotowanych scen miejskich, na których występują zbiry z ulicy i scenografie inspirowane filmami z Hongkongu, podobnie jak w przypadku masakra w Hongkongu i pierwszy Max Payne.

Niestety (lub na szczęście, w zależności od tego, jak na to spojrzeć) począwszy od placu budowy, gra skupia się bardziej na platformówce opartej na łamigłówkach niż na typowej akcji typu „biegnij i strzelaj”.

Mój przyjaciel Pedro - Scena pościgu

Stwierdziłem, że porzuciłem grę, ponieważ wymagała ona coraz większego skupienia się na rozwiązywaniu zagadek platformowych (szczególnie w kanałach i końcowych segmentach Internetu), zamiast próbować pokonać wyzwania związane z dobrze zaprojektowanymi pokojami z odpowiednio rozmieszczonymi złoczyńcami.

Nie było obskurnego hotelu, przez który trzeba było przestrzelić, wspinając się na dachy lub odwrotnie, a gracz musiał zeskakiwać z dachu na poziom gruntu. Nie było sceny w wieżowcu biurowym, na której można by kręcić w zwolnionym tempie serię pięter wzorowanych na współczesnym budynku wypełnionym kabinami i biurkami. Nie było sceny dyskotekowej, sceny koncertowej, barów dla motocyklistów, klubów nocnych, burdeli, nor Yakuzy, saun, posterunków policji ani slumsów.

Było około 101 różnych scenografii inspirowanych filmem, które mogli uwzględnić w grze, ale tego nie zrobili. W pewnym sensie wydawało się, że po pierwszej walce z bossem scenograf został zwolniony lub stracił inspirację, a ktoś inny przejął jego obowiązki i zaczął pracować nad naprawdę kiepskimi pomysłami, aby udoskonalić resztę gry. Chociaż, szczerze mówiąc, jest tam całkiem fajny etap pociągu, pełen niesamowitych okazji do przesadnych zabójstw, ale wydaje się, że pojawia się i znika dość szybko.

Jak wspomniano na początku recenzji, walki z bossami po Rzeźniku są w większości niezapomniane. Wyglądało na to, że mieli naprawdę fajną koncepcję, ale po prostu nie wiedzieli, jak zbudować wokół niej pełnoprawną grę poza kilkoma pierwszymi etapami.

Zamiast czerpać z tego przyjemność, przedzierałem się przez wiele poziomów, aby dostać się do następnego. To była główna różnica pomiędzy Mój przyjaciel Pedro i oboje Max Payne i Valfaris, z których oba należą do podobnych kategorii rozgrywki. Mimo że obie gry miały rozbudowane poziomy, były one przeplatane pomiędzy bardzo zapadającymi w pamięć poziomami z kilkoma niesamowitymi sekwencjami akcji. Znienawidzone lub kłopotliwe elementy nie stanowiły większości rozgrywki w żadnym przypadku Max Payne or Valfaris, więc chętnie je odtwarzałeś i wypróbowywałeś nową broń, ulepszenia lub taktykę.

Z Mój przyjaciel Pedro Byłbym skłonny powtórzyć tylko kilka pierwszych etapów prowadzących do walki z bossem Butcher. Poza tym reszta gry była dość denerwująca.

Jednak sednem rozgrywki jest to, co naprawdę sprzedaje Mój przyjaciel Pedro. Umiejętność władania dwoma pistoletami maszynowymi lub dwoma pistoletami i zręcznego celowania w dwóch zupełnie różnych wrogów podczas wirowania w powietrzu do góry nogami podczas swobodnego spadania to czysty as.

Zabójstwa kaskaderskie są świetne. Możesz jeździć na deskorolce, kopać ją w powietrze i odciąć kolesiowi głowę, strzelając granatem w beczkę i wysadzając w powietrze grupę innych facetów. Możesz wrzucić rozczłonkowane części ciała we wroga, a gdy jest ogłuszony, kopnąć z wyskoku, strzelając innemu facetowi w głowę. Możesz użyć patelni, aby strzelać do wrogów po scenie na zupełnie innym piętrze niż ty.

Istnieje nieskończona liczba kombinacji fajnych trików, które możesz wykonać. Wadą jest to, że wiele z nich jest umiejscowionych pomiędzy zaciskającymi zęby segmentami platformówek i łamigłówek, co po prostu odbiera całą zabawę z rozgrywki.

Jeszcze jednym aspektem, który sprawia, że ​​łamigłówki platformowe są irytujące, jest to, że kiedy aktywujesz bullet-time, tracisz przyspieszenie zgodnie z fizyką początkowego skoku, więc nadal zwalniasz tak samo, jak w normalnym czasie, ale nie przyspieszasz wystarczająco, aby osiągnąć pełną prędkość wysokość skoku. Powoduje to ominięcie platform lub bezceremonialny upadek i śmierć, ponieważ zbyt wcześnie aktywowałeś czas pocisku i nie mogłeś nabrać wystarczającej wysokości podczas skoku. Aby więc uzyskać odpowiednią wysokość wystarczy włączyć jedynie zwolnione tempo po osiągasz szczyt skoku. To coś, o czym przynajmniej można by pomyśleć, że zespół ds. kontroli jakości wyłapie to przed wydaniem ostatecznej wersji gry, ale… cóż.

Aby jednak zwiększyć powtarzalność rozgrywki, istnieje kilka modyfikatorów, które można odblokować, zbierając ukryte ikony w trakcie gry. Każdy modyfikator pozwala na zmianę aspektów gry, od zmiany rozmiaru gracza po odblokowanie nieskończonej amunicji lub od modyfikacji szybkości gry po dawanie wszystkim czadu. Istnieje wiele różnych modyfikatorów, które możesz zebrać i aktywować w drodze zmiany gra gra.

Może to dać ci świeże spojrzenie na poziomy, jeśli chcesz je odtworzyć z włączonymi modyfikatorami, a być może po pewnym czasie od grania w grę możesz być zmuszony do ponownego przejścia przez nią z niektórymi modyfikatorami aktywowanymi.

Zanim doszedłem do ekranu napisów końcowych, byłem trochę zmęczony, ale także uśmiechnięty, ponieważ cała sekwencja końcowa jest dość odlotowa.

Mój przyjaciel Pedro - Sekwencja snów

Chociaż spędziłem sporo czasu na niszczeniu większości poziomów i ich projektu, muszę przyznać, że pomiędzy nimi jest kilka jasnych punktów. Jest kilka sekwencji, w których musisz przejść przez coś, co najlepiej można opisać jako podróż narkotykową do krainy fantasy, w której zabijane są złe stwory, oraz ostateczną rozgrywkę, która moim zdaniem była całkiem zabawna.

Jak wspomniałem na początku artykułu, istnieje relacja miłość-nienawiść Mój przyjaciel Pedro. Uwielbiam mechanikę gry. Na Switchu działa dobrze. Liczba klatek na sekundę jest przyzwoita i nie miałem problemów z graniem ani w trybie przenośnym, ani w trybie telewizora. Prezentacja 2.5D sprawdza się dobrze w zamierzonym celu gry, a niektóre triki i zabójstwa umiejętnościami mogą z łatwością wywołać krzywy uśmiech na twarzy.

Jednak monotonne projekty poziomów występujące po kilku pierwszych etapach i frustrujące łamigłówki platformowe naprawdę zabijają dynamikę gry. Przeważnie zapomniani bossowie i te same grafiki na placu budowy, kanalizacji i scenach internetowych po prostu pozostawiły mnie bez zainteresowania i zniechęciły. Modyfikatory gry były miłym akcentem, a walka jest zaraźliwa, gdy już się nakręcisz.

Jestem rozdarty co do tej gry, bo uważam, że warto w nią zagrać, ale tylko pod warunkiem, że uda się ją przecenić lub pożyczyć od znajomego. Miejmy nadzieję, że jeśli nakręcą kontynuację, zachowają zabawną strzelaninę, ale poważnie pracują nad ulepszeniem ogólnych projektów scenicznych i sprawią, że poczują się bardziej osadzeni w różnorodnych łamigłówkach bojowych, a nie łamigłówkach platformowych.

Werdykt:
Recenzja „Mój przyjaciel Pedro”.

Inne media