Niestety, próby dyskusji na temat wojny kulturowej z umiarkowanymi i centralistami są daremnetm.. Taki, w którym bez względu na to, ile kontekstu historycznego lub dowodów przytoczysz, bez względu na fakty, rozumowanie lub dowody potwierdzające twoje upór w postaci złośliwych zamiarów lewicy obalenia instytucji kulturalnych, mylisz się.
Nawet jeśli nie mylisz się całkowicie, zawsze pojawi się pytanie: dlaczego to ma znaczenie? „W końcu zmiana jest słuszna; nienawidzisz tego po prostu z powodu nostalgii. Potem własność umiera, duszona przez sam brak zainteresowania i brak znaczenia, jakie wywołuje ten sam progresywizm, okrzyknięty korzystnym i pożądanym. W tym momencie masy po prostu zadrwią i powiedzą: „kogo to obchodzi, i tak nikt nie lubi tego programu”. Tak, my, fani, my, maniacy, my, kujony, my, weeby, kochaliśmy te cenione instytucje. Znaleźliśmy w nich eskapizm, inspirację, kulturę, wspólną płaszczyznę; miały znaczenie w życiu wielu ludzi.
Nie miało dla nas znaczenia, że nie były prawdziwe. Te występy dały nam przygodę. Dali nam nadzieję, że być może jako kolektyw możemy być lepsi niż jesteśmy teraz. Że wyższe idee są ważne i warto do nich dążyć, bo to właśnie znaczy żyć. Nie konsumujemy jak plaga szarańczy pijanej konsumpcjonizmem, ale aspirujemy do czegoś większego.
Potem, kiedy już wszystko będzie gotowe i koniec. Kiedy instytucja jest w ruinie, fani opłakujący Ciebie mówią to samo: „To był cały nasz plan!” deklaracja. Oczywiście przesłanie nie zawsze jest proste i bezpośrednie, ale tak się stanie, ponieważ lewica potrzebuje akceptacji społeczności, aby uzasadnić swoje własne istnienie. Potrzebują, aby szersza społeczność wiedziała, że zrobili to dla sprawy, i dlatego teraz wiemy, jak Kogut Zagłady i wielu innych stwierdziło, że taki był ich zamiar od początku w przypadku Picarda.
Nie z jakiegoś odległego oskarżenia, ale prosto z ust Treka, Star Trek dot com.
W roku 2020 reprezentacja i włączenie społeczne będą miały tak samo, jeśli nie większe znaczenie, niż różnorodność. Twierdzenie, że jesteś sojusznikiem osób zmarginalizowanych, bez uznania własnych przywilejów, jest puste. Zespół pisarzy i aktorów Picarda uwzględnia to wszystko – nawet pies numer jeden reprezentuje marginalizowaną społeczność – tworząc wielowarstwową narrację badającą, jak władza i przywileje odgrywają rolę w relacjach z ludźmi, którzy są inni.
„Jednym z powodów, dla których wybrali fabułę syntetyczną, jest to, że dotyczy ona odmienności” – teoretyzuje dr Thomas Parham III, afroamerykański profesor ds. komunikacji i autor książki Hailing Frequency Open: Communication in Star Trek: The Next Generation. „Chodzi o inność”.
Podczas gdy TNG uczyniło Kapitana Picarda sojusznikiem marginalizowanych grup, od Klingonów po androidy, Picard rzuca mu wyzwanie, aby sprawdził przywilej, jakim cieszył się w różnych serialach jako pełnosprawny mężczyzna Ziemianin o podwyższonej randze Gwiezdnej Floty.
Z czym otwierają showrunnerzy? Jaka była główna idea prowadzenia ich programu opłacanego cudzymi pieniędzmi?
Picard nie jest już aktualny
Reszta sprowadza się po prostu do systemu naszego kiepskiego pisania, a kiepskie budowanie świata jest głębokie, naprawdę nie. Pochodzi to od tych samych ludzi, którzy twierdzili, że Romulani nie mają floty do ratowania ludzi, podobnie jak Federacja. Tylko po to, aby w ostatnim odcinku ujawnić, że obie posiadają floty o dużej wielkości, aby przeprowadzić wspomnianą akcję ratunkową. Zatem Romulanie są fanatykami, wierząc, że syntetyczne życie przywoła boskie maszyny, które zniszczą całe życie biologiczne. Zanim przejdziemy do wykazania, że dokładnie tak się stanie.
Spektakl tak zły, że zjednoczył prawicę i lewicę w porozumieniu, które najlepiej podsumowuje Opiekun: Star Trek: Picard to mroczny restart, który odważnie podąża tam, gdzie nikt tego nie chciał