Jak był artykuł?

1515710sprawdzanie plików cookieRecenzja We Happy Few: Dystopijna harówka
PC
2018/08

Recenzja We Happy Few: Dystopijna harówka

[Ujawnienie: Dostarczono kopię recenzyjną treści tego artykułu]

Mamy okazji Few to interesująca gra, którą warto zrecenzować, biorąc pod uwagę, że miała katastrofalną premierę, jak się wydaje, całe wieki temu (prawie dwa lata, więc w kategoriach gier było to wieki temu). W tamtych czasach gra była czymś w rodzaju bezcelowej gry z perspektywy pierwszej osoby przeżycie, które najwyraźniej nie poruszyło tych, którzy go obejrzeli, pomimo faktu, że miało ono miejsce w obiecująco dziwnym świecie zamieszkałym przez tych uśmiechających się, nieziemskich policjantów, z których gra stała się tak sławna.

Chociaż nie grałem w tę grę w jej wczesnej postaci, porównując to, co przeczytałem wtedy, z tym, co widzę teraz przed sobą, widzę, że wiele zmieniło się w cyklu życia projektu. Dla początkujących, Mamy okazji Few zawiera co najmniej czterdzieści godzin treści fabularnych obejmujących trzy akty, z których każdy dotyczy różnych głównych bohaterów o nieco powiązanych fabułach. Jeszcze bardziej imponujące jest to, że świat jest generowany proceduralnie za każdym razem, gdy grasz, więc prawdopodobnie będzie sporo wartości do powtórki, jeśli naprawdę spodoba ci się gra.

We Happy Few - Pinata szczurów

W trakcie przygody jest kilka miejsc do odwiedzenia, ale większość gry toczy się pomiędzy sąsiadującymi ze sobą Wellington Wells i Lud's Holm, z których każde jest domem dla najlepszych i gorszych członków społeczeństwa w Mamy okazji Few. Niedorzeczny (a czasem całkowicie sfałszowany) przepych najbogatszej dzielnicy Wellington Well stanowi celowy kontrast w stosunku do rozdartej wojną i całkowicie zniszczonej Lud's Holm, podobnie jak życie mieszkańców każdej z tych lokalizacji, które objawia się w ich zachowaniach wobec gracza.

W ciągu pierwszej godziny gry gracz dowiaduje się, że tak zwani Wastrels of Lud's Holm to po prostu członkowie społeczeństwa, którzy zostali wyrzuceni z tego czy innego powodu, zwykle dlatego, że stracili swoją „radość”. Radość to rodzaj narkotyku, którego używa orwellowski władca znany jako Wujek Jack, aby stłumić populację, uszczęśliwić ją i sprawić, by zapomniała o strasznych wydarzeniach z przeszłości. Wastrele zaatakują gracza, gdy tylko go zauważą, jeśli zdarzy się, że ma na sobie przyzwoite ubranie, ale poza tym chętnie zostawiają go w spokoju.

Szczęśliwych mało - Arthur

Bardziej zamożni i rzekomo zamożni mieszkańcy Wellington Wells zajmują przeciwne stanowisko, nazywając gracza próżniakiem, jeśli ten lub ona pojawi się wśród nich w czymś gorszym niż strój. Podobnie, jeśli gracz przejdzie pomiędzy nimi i nie będzie zbyt długo pod wpływem Joy, wykryje to, oznaczy cię jako przygnębiającego i ponownie stanie się agresywny. W zależności od tego, gdzie jesteś i kto jest w pobliżu, może to być trochę jak wyrok śmierci, co oznacza, że Mamy okazji Few ma interesującą odmianę tradycyjnej rozgrywki w ukryciu, ponieważ często będziesz musiał chodzić na widoku, upewniając się, że nie zagrażasz otaczającym cię osobom.

Prawdopodobnie w grze We Happy Few istnieją trzy prawdziwe elementy, które często obracają się wokół konieczności poruszania się i eksplorowania bardzo różnych obszarów świata gry, przy jednoczesnym unikaniu, walce lub dopasowywaniu się do lokalnej ludności. Przeważnie zrobisz to, aby przełączać się między konkretnymi celami, które stanowią część dość zróżnicowanego zestawu misji, które są osobiste dla każdego z trzech bohaterów (aczkolwiek mają temat). Same misje zwykle rozgrywają się w zamkniętych obszarach. Od zewnętrznych obiektów wojskowych po podziemne linie kolejowe i biura rządowe, gra zawsze wyraźnie zmienia tempo, gdy przemieszcza się z lokalizacji w otwartym świecie do lokalizacji, w której można znaleźć cel misji.

We Happy Few - Och, radość

Mówiąc dalej o tym, kim będziesz grać, nasz pierwszy bohater, Arthur, wyrusza na poszukiwanie swojego brata Percy'ego, za którego los czuje się w dużej mierze odpowiedzialny. Nasz drugi, Ollie, jest po prostu szaleńcem – a może jedyną zdrową osobą, jaka pozostała na świecie? Wreszcie jest Sally, która ma być może najciekawszą scenerię. Jej historia jest powiązana z historią Arthura w oparciu zarówno o przeszłość, jak i teraźniejszość, ale kiedy myślisz, że będzie zachowywała się jak typowa, bagnista postać kobieca, wpychana w takie gry jak ta, zdajesz sobie sprawę, że są rzeczy w Sally, które sprawiają, że jest zdecydowanie postać, w której stawka jest największa.

Przez całą grę, niezależnie od tego, kim grasz, będziesz miał do czynienia z najgorszym ze wszystkich współczesnych gier ruchowych – bezsensownymi, niepotrzebnymi elementami rzemiosła i przetrwania. Istnieją dziesiątki broni do wytworzenia, ale ponieważ kule skończyły się dawno temu, w zasadzie wszystkie są bronią tłukącą lub kłującą, które wydają się zasadniczo identyczne. Możliwe jest również wytwarzanie różnych toników, balsamów i bandaży umożliwiających leczenie i są one w porządku – choć tak naprawdę nie wiem, dlaczego trzeba je wytwarzać. W trakcie gry będziesz zbierać niezliczone skrawki, butelki, drobiazgi, ale niewiele z nich jest na tyle rzadkich, że ma to znaczenie, a prawie żaden z kluczowych przedmiotów nie ma wspólnych komponentów, więc nie ma trudnych wyborów.

We Happy Few – Śmierć jest ostateczna

Dosłownie przez pierwsze dziesięć minut gry możesz także przez chwilę poczuć potrzebę zjedzenia lub wypicia alkoholu – i mam na myśli krótko. Wkrótce będziesz mieć dostęp do obfitego pożywienia, wody i miejsc do odpoczynku, niezależnie od postaci (z kilkoma krótkimi wyjątkami wynikającymi z przebiegu historii), co sprawia, że ​​zastanawiam się, jaki jest w ogóle sens elementów rzemiosła i przetrwania . Na przykład wytwarzanie wytrychów to suma jednego elementu (wsuwek), które są wymagane w prawie żadnych innych przedmiotach do wytworzenia, więc dlaczego nie pozwolić graczowi po prostu używać wsuwek jako wytrychów i pomijać bezsensowne kroki pomiędzy. Jakby projektanci o tym wiedzieli, akcja „wytrych” automatycznie (i natychmiastowo) stworzy ci wytrych, jeśli go nie masz, ale masz wsuwkę. To samo dotyczy odpowiednika łomu w grze, który jest wykonany z licznych „metalowych kawałków”, które można znaleźć mniej więcej wszędzie.

Niestety Mamy okazji Few to trochę pomieszane. To całkiem fajny pomysł, zarówno pod względem wyglądu, jak i tego, na czym skupia się historia. Trójka głównych bohaterów ma do opowiedzenia ciekawe i długie historie, których akcja rozgrywa się w świecie, w którym alianci (lub przynajmniej Wielka Brytania) przegrali II wojnę światową na rzecz Niemców, którzy z kolei postanowili porwać wszystkie brytyjskie dzieci. Brytyjczycy zaadoptowali Joy, aby zapomnieć o tej okropnej prawdzie, a dziwaczny świat, który opisałem, jest produktem – to bardzo fajne miejsce, które będziesz chciał odkryć, ale nie czułem, że tak było kiedykolwiek dopracowany w takim stopniu, w jakim chciałem. Trochę jak w serialu Zagubieni, jeśli ktoś to pamięta.

My Happy Few - Rorke's Bridge

Oprawa wizualna jest kreatywna i pobudza wyobraźnię, ale technicznie jest przeciętna, natomiast muzyka odgrywa mniejszą rolę, niż powinna. Aktorstwo głosowe oszczędza wiele z historii Jesteśmy szczęśliwsi, z każdym występem prawdziwa uczta, ale poza konkretnymi postaciami z opowieści, reszta świata wydaje się pozbawiona życia, mimo że wokół pełno ludzi. Rzemiosło nie ma sensu, a drzewo umiejętności RPG (o którym jeszcze nie wspomniałem) oferuje chyba najmniej interesujący zestaw ulepszeń, jaki widziałem od lat i dlatego o tym nie wspomniałem. Kogo obchodzi ciche otwieranie zamków i oglądanie śladów stóp dalej?

Najważniejsze jest to, Mamy okazji Few nie jest to zła gra, ale też nie jest wybitna. Stracona szansa, że ​​tak powiem. W rezultacie dla mnie jest to:

TryIt2

Inne komputery PC