(Uwaga, ten artykuł zawiera spoilery)
Po przeczytaniu tytułu prawdopodobnie przewróciłeś oczami i powiedziałeś: „Pewnie, że tak”. W końcu kto mógłby cię winić po tym, jak wiele razy krzyczał „wilk”? Jeśli konsumenci mówią, że są niezadowoleni, magiczna groźba śmierci oznacza, że nigdy nie udostępnią dowodu z eteru, ale nigdy nie zostawią żadnego dowodu na swoje istnienie.
Tym razem jest inaczej, pojawił się wilk, kopytuje i sapie, i to tworzy obsadę Rise of Skywalker czuć się raczej niekomfortowo. Groźby śmierci nie pochodzą od Fandom Menace ani Geeków, pochodzą od nieumytych mas Reylo i feministek, które są oburzone, gdy Disney zwabił je do kin obietnicami spłacenia romansu, który zaplanowali tylko dla Rey i Kylo żeby go zabić i żeby później była obojętna na scenę.
Fani Reylo chodzą na terapię, nie jedzą i opuszczają pracę, ponieważ doznali „traumy”. Kylo Ren zmarł.
Na premierze TROS jeden wpadł w histerię, mówiąc aktorce z SW, żeby „została potrącona przez samochód, dziwko”, bo aktorka nie krzyczałaby na JJ osobiście.
Wszystko to nad fikcyjną postacią. pic.twitter.com/6bGuOqSUlG
— Dataracer (@Dataracer117) 1 stycznia 2020 r.
Wyraźnie widać różnicę w tym, jak reagują na realne groźby śmierci. Obsada zaczęła wyzywać przerażających prześladowców i fałszywych fanów Reylo. Najwyraźniej nie dostali notatki, że dla tłumu rozchwytywanego pociągu są niczym więcej jak wytrenowanymi tańczącymi małpami, które lepiej, żeby nigdy nie zawodziły swoich mistrzów.
Naturalnie wiele osób nie wyraziło współczucia, ponieważ takiej publiczności chciał Disney. To jest publiczność, dla której przeganiali tytułowych, mizoginistycznych, rasistowskich fanów Toxic. Wiedząc, że Wojownicy Sprawiedliwości Społecznej niczego nie kupują, wiedz, że nie dbają o twoją ekspresję artystyczną, chcieli ich zamiast kogokolwiek z nas, maniaków i graczy.
Gratulujemy Disneyowi nowej publiczności. Prosiłeś o nie, to je masz.
Po to nas przehandlowałeś.
— Doomcock (@doomcock) 1 stycznia 2020 r.
— AlphaBetaEd (@AlphaBetaEd1) 1 stycznia 2020 r.
Jednak pomimo wszystkiego, co Disney zrobił fanom. Pomimo tego, jak oczerniali nazwę fandomu Menace i bezczelnie okłamywali fanów i samego George'a Lucasa. Fandom Menaces nadal broni JJ Abramsa przed tymi głupcami.
Są to nielegalne i nie do obrony groźby życia człowieka ze strony bandy wariatów. Nie minimalizuj tego. To jest haniebne. Abrams NIE zasługuje na tego rodzaju znęcanie się, podobnie jak Kurtzman, Johnson czy Kennedy. Zawodowa złość to jedno. To jest podłe.
— Doomcock (@doomcock) 1 stycznia 2020 r.
Nienawidź ich pracy, nie dawaj im swoich monet, ale nigdy nie nienawidź ich aż do bólu.
Nie mogą uczyć się na swoich błędach, jeśli nie mogą spróbować.— Malkavsmarauders (@Malkavsmaraude1) 1 stycznia 2020 r.
Czyż to nie zabawne, jak Gamergate, fandom Menace, maniacy i gracze na całym świecie zawsze okazali większą przyzwoitość niż ci, którym się sprzeciwiamy, a mimo to byli oczerniani jako złoczyńcy.
Prawdopodobnie w mediach głównego nurtu nie będzie informacji o tych groźbach śmierci. Media, które miały szerzyć fałszywą narrację o fanach nękających Kelly Marie Tran poza mediami społecznościowymi, mimo że oświadczyła, że odchodzi, ponieważ nie była przygotowana na udźwignięcie presji bycia gwiazdą i własnej obsady, nazywając jej narrację o molestowaniu żałosną .
Raging Golden Eagle słynie ze stwierdzenia, że społeczność Geeków/Graczy nie miała problemów z toksycznością, dopóki nie przybyli ci palanty. Kiedy powiedzieliśmy „do diabła, nie”, nie chcemy ich tutaj, oni nie grają, nie podzielają naszej wrażliwości i są okropnymi, okropnymi ludźmi. Powiedziano nam, że musimy ich zaprosić z otwartymi ramionami. Korporacje postrzegały je jako łatwy pieniądz, a teraz wszyscy odczuwamy skutki ich toksyczności.